Bagatelles pour un massacre
Pogromowe drobiazgi
Jehowa był Bogiem, któremu zawsze miła była woń palącego się mięsa. (Exodus 29 —18).
Jego gniew łagodzili ludzie ofiarą krwi.
A gdy nie dawali krwi, nieśli mu w ofierze zwierzęta w takiej obfitości, że świątynia w Jerozolimie stała się największą jatką, jaka kiedykolwiek istniała.
CH. PICARD: Historia ofiar.
Już wojna za burżuazję jest kapitalnym głupstwem, ale wojna za Żydów!… Nie mogę znaleźć przymiotnika, dość oślizgłego, dość ciężkiego guariem, dość bogatego w toczone robactwem i zieleniejące ścierwo, do należytego przedstawienia, co to znaczy! Wojna ku radości Żydom! To rzeczywiście karmienie się ich gangreną! Nie mogę sobie wyobrazić większego upokorzenia, większego upodlenia, nie widzę nic bardziej hańbiącego, niż skazywanie; się na rzeź dla Żydów…
Umrzeć to jeszcze nic. Ale idzie o ten straszliwy upadek, o to okropne zacofanie, o to kompletne zidiocenie, jakiego niebiosa jeszcze nie widziały! Czego bowiem chcą żydy? Co znaczy socjalistyczno – komunistyczny szwargot? Ich karnawałowa demagogia? Ich szatańskie oszukaństwo? Czego chcą?…
Chcą, byśmy poszli rozbijać sobie łby dla ich celów, byśmy ich wyręczyli, byśmy grali rolę pajaców przed mitraliezami Hitlera. O nic innego im nie chodzi! Tylko o to, jedynie o to! Idea! To, co oni nazywają ideą, to fantasmagoria, to największe, jakie kiedykolwiek istniało, oszustwo. Motywy, jakimi posługują się Żydzi, by nas pchnąć na armaty, są takim samym oszustwem. Komunizm? Nie myślą o nim i nigdy nie myśleli… Żydzi agitują, propagują, napastują tylko w imię swych własnych idei i ryzykują tylko bebechami psów-gojów. Przede wszystkim należałoby zażądać od Żydów, aby oni pierwsi poświęcili swoje bebechy, a dopiero później angażować nasze. Niech sami wprzód wyzdychają wszyscy, a potem zobaczymy… Może z żydowskiego ścierwa zrodzi się idea? W ten właśnie sposób dowodzi się męczeństwa, a nie samymi tylko słowami!
Żydzi zawsze obiecują przyszłość, ale zaufaniem darzą jedynie teraźniejszość… W teraźniejszości rozkoszują się naszą tępotą, naszym ogłupieniem, naszą naiwną wiarą w einsteinowski Wszechświat, w miliardy lat nocy. Ci panowie, ci bladzi apostołowie wchodzą w kontakt z Duchem, w duchowy handel jedynie przy pomocy jak największego komfortu. Najpierw dostatek i wygodne życie! To najistotniejsze! Hitlerowskie czy żydowsko – mongolskie krucjaty są w gruncie rzeczy jedynie wzajemnym wydzieraniem sobie niewolników przez dwa rywalizujące ze sobą kramiki… Jeśli nie-Żyd wyjdzie na arenę, to na pewno nie zejdzie cało. To pies! Wystarczy mu rzucić kawał kości, i będzie spokój… Ani szeląga zysku… Z obłąkania 1914 —1918 roku, tylko parszywcy wyszli wielkimi zwycięzcami…
Na przyszły raz będzie jeszcze lepiej, będzie jeszcze większa zaciekłość, większa precyzyjność, będzie to bardziej krwawe, bardziej gwałtowne, to będzie koniec gojowskięgo bydła. Nienawiść Żydów do zwierząt, za które nas uważają, jest tak jadowita, tak skondensowana, tak dynamiczna, że nim zdołamy mrugnąć oczami, żywcem wysadzą nas w powietrze; obedrą ze skóry, spalą, rozproszą…
Tłumy zawsze adorują guano w muzyce, w malarstwie, w słowie, w wojnie, na scenie. Fałsz jest bożkiem tłumów. Gdybym się był urodził dyktatorem — Bóg strzegł — działyby się dziwne rzeczy. Ja wiem, co potrzebne ludowi. Nie rewolucja, i nawet nie dziesięć rewolucji… Trzeba mu zamknąć pysk na przeciąg dziesięciu lat, a pozwolić pić tylko wodę, ażeby wypłukał z siebie nadmiar alkoholu, wypitego od 1793 r. i te słowa, które w ciągu tego czasu słyszał… To jedyne lekarstwo! Jedyny ratunek! Obecnie lud jest tak naładowany masońskim śmieciem, tak zżarty alkoholem, ma flaki w stanie takiego zażydzenia, tak owrzodzone Żydami, że pchany głośnikami rozpada się na kawały w żydowskich wychodkach.
Podczas swej dyktatury dałbym „burżuazji krajowej” na takie przeczyszczenie, otrzymałaby ona taką lekcję dobrych manier, że żałowałaby Komuny, Jezuitów, Inkasów, Hunnów, oddawania się na pożarcie dzikim zwierzętom. Lecz nasi burżuje to już tylko — przeszłość… Nie znaczą już prawie nic. To tylko żydowscy podoficerowie, niszczeni niepewnością, ginący ze strachu. Nie wiedzą już nawet, w którą stronę zwrócić swoje kroki, tak im pilno do zdrady, do zaprzedania się, tak się boją, że mogą „zdradzić za mało“. Pozwoliliby się ucharakteryzować na Abisyńczyków: pomalować na czarno, powywracać nozdrza, byle by Żydzi zechcieli ich jeszcze nieco tolerować, gdy przyjdzie nowy porządek rzeczy, byle by ich nie odrazu poodpędzali od koryta. Zrodzeni w zdradzie, umrą tak samo w zdradzie… w biedzie… w zaprzedaniu się… Często zadaję sobie pytanie, co jest bardziej wstrętne: czy rozdeptane żydowskie guano, czy francuski burżuj na stojąco… co więcej zatruwa powietrze. Naprawdę, nie wiem!
Przyszła wojna — można to przewidzieć — będzie się toczyła na trzy fronty. Ogromna! Okropna! Życzę wam przyjemności i wesela dzieci Bohaterów, synowie Gallów… Germanii, Hiszpanii, Italii. Ci, co umieją kopać, będą kopali. Nie było jeszcze tak długich, tak głębokich okopów. Nigdy jeszcze nie pochłonęły one od razu tylu ludzi. Dla olbrzymiej chwały Izraela! Dla ideału masonów! Dla pomszczenia żydziaków, wyrzuconych z lukratywnych stanowisk w Niemczech… Dla chwały Giełd, Przemysłu, Handlu i… Mięsa. Po to, ażeby dać miejsce milionom świeżych, rozradowanych łupieskich parszywców, żartych niecierpliwym oczekiwaniem wydostania się z ghett, w których żyją w brudzie i niedostatku… _
Synowie Francji, choć odrobinę serca! Nie dajcie się uśpić! Czyżbyście już zwyrodnieli?… Gdy nadejdzie ta oczekiwana chwila, wspomnijcie na wasze rycerskie tradycje! Francuz nigdy nie drżał, gdy trzeba było bronić ojczyzny. Dobra krew nie umie kłamać. Krew wojownika. Francuzi podnoszą czoła tylko pod gradem kul. Co za żołnierze. Bayard! Murat! La Tour d’Auvergne! Czujność! Gotowość! Hejże na hordy germańskie! Hejże na dzikich morderców Żydów. Śpiewać Międzynarodówkę? Owszem. Ale tylko z Rosjanami, baczność judomongołowie! Bez pomyłek! Nie pozwólcie na siebie czekać! Wy tu mitrężycie przy drzwiach trupiarni, a oni tam nieszczęśliwi toną w smutku, cierpią, niepokoją się… Jubelkranc, Lizok, Lewy, Rosenbaum…
Na co czekacie? Banda tchórzów! Możecie jechać spokojnie! Na wasze miejsca w warsztatach, w domach, w łóżkach znajdą się niezwłocznie zastępcy… po dziesięciu na każdego… Zresztą wasze żony marzą tylko o puszczaniu się… co ja mówię! tak samo się niecierpliwią, by was odprowadzić na Dworzec Wschodni, jak Lizok, Lewy, Jubelkranc, by was oddać działaniu miażdżącej maszyny. Jak Żyd jest urodzonym oszustem, tak kobieta jest urodzoną zdrajczynią. Nade wszystko zaś kobieta przepada za kędzierzawymi, za Abisyńczykami… oni dają tyle niespodzianek… są tak wyrafinowani, tak pieszczotliwi, tak dobrze rozumieją kobietę… Ach, to Wschód!… To zupełnie coś innego! Biedne „koszerne” mięso, biedni rogale z okopów, nie będziecie zapomniani: będziecie wchłonięci, połknięci,stopieni w żydowskim Zwycięstwie… ku wielkiemu zadowoleniu waszych żon będziecie zamienieni na renty wdowie. Na waszych kościach Żydzi wyprawią sobie ucztę. Będą zjeżdżać autobusami, podziwiać miejsca, na których was zakatrupią, na grobach waszych bawić się będą wasze najdroższe małżonki i Żydzi. Będą przyjeżdżać w niedziele uprawiać orgie na miejscu waszego męczeństwa. W ten sposób czcić będą waszą pamięć! Tak będzie wyglądała wasza nieśmiertelność Na twoje zdrowie druhu…
Sojusznicza Anglia? Figa! To jeszcze jedna wielka blaga. Tym razem Anglicy będą się jeszcze mniej spieszyli, zapewniam was. Mają o wiele więcej do stracenia… Rok na mobilizację… drugi na ćwiczenia… Będą już nas jeść robaki, gdy we Flandrii wylądują pierwsi pederaści z Oxfordu… gdy wypłynie na Atlantyk wyczekująca piękna Home-Fleet z Whisky… Żydzi są panami City, która, obok Wall Street i Moskwy, jest ich najcenniejszą twierdzą… Nie zapominajmy o tym nigdy. Bądźcie spokojni… Nie wiele zniszczą. Cierpliwości.. Dużo cierpliwości. „Wait and see“. Żydy, żydowska Izba Lordów, magnaci Anglii nie będą się tym razem spieszyć… Wyślą kilka samolotów, kilku generałów na śniadanie do Maurois… na dyskusyjkę w Ministerstwie o tunelu pod La Manche…
Ale zapaśników do kosmicznej corridy — my będziemy musieli dostarczyć, nasz to kraj, najbardziej upadły, najbardziej zgniły ze wszystkich krajów Europy, przeznaczony jest do ponoszenia wszystkich kosztów… Rozumie się naszym mięsem, naszymi gojowskimi gardłami, naturalnie oprócz całego naszego dorobku.
Żydzi angielscy będą działali na Bałkanach przy pomocy naszego złota, przy pomocy „Intelligence Service“ i Czechów. Odważni mazgaje z Oxfordu, zniewieściali wariaci zaczną konferować i wydawać odezwy… będą agitowali wśród bezrobotnych i namawiać ich do wstąpienia do wojska. Ale nasi: Bidart, Brodin du Puy-de-Dôme, Lascagne, Vandeput i Kersuzon, natychmiast pójdą na armaty i karabiny. Żadnego tam patyczkowania się… Bez markirowania… Nie będą konferować! Wystawią swoje piersi i brzuchy na bagnety! Na całym obszarze naszej ojczyzny nie będzie najmniejszego sprzeciwu, wszyscy staną pod bronią!… A Żydzi? Gdzie wówczas będą?… gdzie będą nasi rozwścieczeni, rozszalali oswobodziciele?… nasi parszywcy… nasze szczury… Gdzie będą nasi czarujący naturalizowani?… Co?… „zbyt starzy, zbyt dłudzy, zbyt grubi, tłuści, bladzi, coś nie coś przeciwni… zbyt zezowaci… mają zbyt pałąkowate nogi, za słabe oczy, za słabe serca, nerki”. Wiew chwały przechodzi obok nich. Oni są za cenni, za wąti w gruncie rzeczy mają odmienne zdanie. Najwyżej na sanitariuszów… może jeszcze sztabu generalnego… do czegoś takiego, co ma dozór nad piwnicami… Na tłumaczów oczywiście również… na oficerów przy generałach… wielu do telefonów. Co trzeba, to trzeba!…
Gutman powiedział mi raz tak:
— Ty nie znasz swoich Francuzów… Zobaczysz… Pierwszy odgłos trąbki i hop!… Już lecą… lecą wszyscy, jak jeden mąż!… Piersi naprzód! Wspaniale stawią czoło atakom wroga!…
Miał rację… Tak się zachowa Bidasse… Lidoire i Vandeput i jeszcze dziesięć milionów innych, takich samych, jak oni, idących na śmierć dla Żydów. (Na trzech poległych, podczas wojny dwóch przypada na chłopów a tylko 1/1300 na Żyda). Tak, Gutman ma zupełną rację. Wystarczy dwa tygodnie radia, prasy i fanfar, aby runęli pijani naprzód i dali się rąbać, zabijać… to mechanizm całkiem dziecięcy.
Ja, gdybym był dyktatorem (to już stanowczo mania), wydałbym prawo, jeszcze tylko jedno, już ostatnie… Bo wyobraźcie sobie, że znam sposób natychmiastowego wyświetlenia
I uspokojenia międzynarodowej sytuacji… Oto jakby brzmiał mój dekret złożony z trzech krótkich artykułów:
1)Na całym, objętym, wojną terytorium wszyscy Żydzi, pół- Żydzi, ćwierć-Żydzi, mieszańcy, wszyscy żonaci z Żydówkami oraz wszyscy masoni od 17 do 60 roku życia będą bezwarunkowo wcieleni wyłącznie do oddziałów piechoty, walczących w pierwszej linii. Do odroczenia, lub uwolnienia od tego obowiązku Żyda, mieszańca, zasymilowanego przez Żydów nie może być powodem żadna ułomność. Wojskowi tej kategorii nigdy i pod żadnym pozorem nie mogą przekroczyć rangi kapitana.
2) Żydowi nie wolno powierzać absolutnie żadnej innej funkcji: ani lekarza, ani sanitariusza, ani artylerzysty, ani sapera, ani pisarza, ani lotnika, ani komisarza politycznego, ani kucharza, ani szofera, a to w imię zasady, że nawet dwudziestometrowa odległość od linii ognia jest dla Żyda doskonałą kryjówką, dającą mu sposobność do natychmiastowego wykorzystania swych stosunków, swych skłonności, to pierwszy krok ku tyłom, pierwszy krok ku rue de Grenelle, ku lożom, do ucieczki.
3) Wszelkie naruszenie niniejszej ustawy będzie karane śmiercią bez żadnych rozpraw.
Zatem wszyscy Żydzi w pierwszej linii! Bez gadania! Bez wykrętów! I to w ciągu całej wojny. Żadnych absolutnie przywilejów! Ranni Żydzi nie mogą być ewakuowani poza strefę działań wojennych, musza się leczyć i, jeśli trzeba, muszą umierać w strefie wojny. Będą użyźniać tę strefę. Z Żydami trzeba się mieć na baczności, nawet z umarłymi.
Ponieważ Sowiety — to wojna więc dobrze, niech będzie! A jeśli awantura weźmie zły obrót, co jest dość prawdopodobne, nie można pozwolić Żydom żadne wykręty. Niech zapłacą za wszystkie szkody, niech wypiją do dna to, czego nawarzyli. Muszą zostać zakładnikami i swoją skórą zagwarantować emancypację, o której zawsze tyle mówią. Zobaczymy, jak to pójdzie.
Ponieważ Żydzi są naszymi panami, ponieważ reprezentują sól ziemi i światłość świata, ponieważ ich zadaniem jest uczynić ziemię zdatną do mieszkania niej, będzie to bardzo odpowiednia chwila do rozpoczęcia. Więc wszyscy na pierwszą linię! Nie ociągać się, do cholery! Zobaczymy, jak się tam będziecie popisywali. Będzie to rozkoszna nas chwila. Cóż za wspaniałe widowisko! Najpiękniejszy teatr żydowski, jakiego jeszcze nigdy nie widziano.
Można będzie umrzeć z za chwytu. Przyrzekam podnieść osobiście kurtynę i patrzeć do, dopóki będzie potrzeba, aby zobaczyć wszystkich gudłajów, skaczących przez zasieki, by podziwiać to niebywałe zjawisko, by ujrzeć wreszcie milczącego Bluma, idących do ataku i gardzących nami ze wszystkich sił „Benda – Brothers” z tysiącami bagnetów w tyłkach!
+++
„Wojny i rewolucje, to żniwo dla ludu żydowskiego…”
DISRAELI
Premier rządu angielskiego.
Ogólna liczba mieszkańców Francji: 40 milionów.
W tym Żydów i mieszańców: 2 miliony.
Ogólny majątek Francji: 1000 miliardów.
Z tego do Żydów należy: 750
Liczba Francuzów powołanych pod broń w ostatniej wojnie: 9.950.000;
Żydów: 45.000.
Poległo: Francuzów 1.750000 (1 na 3).
Żydów 1350 (Ina 35).
Oświadczenie głównego rabina.
Dla większej ścisłości zbadajmy jeszcze następujące cyfry:
Podczas wojny 1914—1918 poległo 1350 Żydów, francuskich Żydów, to znaczy jeden Żyd na 1300 Francuzów. Ten stosunek 1/1300 powinien być miarą praw dla Żydów we Francji.
Bardzo chętnie przyznałbym Żydom 1/1300 praw we wszystkich zawodach. Według tego rachunku na 30.000 mniej więcej lekarzy, praktykujących we Francji, Żydów powinno być 23. Wspaniale! To byłaby normalna, absolutnie dostateczna liczba. Lecz ponieważ praktykuje ich w samej tylko metropolii blisko 8.000, więc… nieprawdaż…
+++
„Całym światem rządzi
trzystu znanych mi Żydów”.
Żyd RATHENEAU
minister niemiecki.
„W każdej strzelnicy żyd” — oto moja dewiza na wypadek wojny. Jeden Żyd, jeden mason. Słowem ci, którzy jej pragną, którym przynosi zyski, którzy rządzą. Sądzę, że na przestrzeni od Dunkierki do Zatoki Gaskońskiej nie trudno byłoby znaleźć dla nich dość miejsca. Łatwo można by obdzielić wszystkie loże, wszystkie, najbardziej nawet tajne synagogi.
Mój mobilizacyjny dekrecik dla Żydów, dekrecik wyznaczajacy od razu rolę — ściśle i dokładnie — to nie żaden kawał. Dobrze zrozumiany, dobrze przyswojony i zastosowany przez naszych jewrejów mógłby dać rezultaty zdumiewające, wprost opatrznościowe, gdyż uwolniłby nas (co za cud!) od udziału w największej i najokropniejszej rzezi, którą Żydzi swoimi metodami popychania do zbrodni czynią co raz to bardziej prawdopodobną, co raz to bliższą.
Widzielibyście, jaka burza, jaki huragan protestów przeciw wojnie wybuchłby, jak gdyby pod czarodziejskim tchnieniem we wszystkich punktach globu ziemskiego, jakie chmary gołębi pokoju unosiłyby się nad granicami wszystkich państw.
Zapoczątkowano by niezwłocznie zbliżenia odwiecznych nieprzyjaciół, poszukiwano by się na wszystkie strony świata, by się wzajemnie uściskać. Gdybyśmy powiedzieli kucharzowi, że ma być wrzucony do garnka na rosół, natychmiast stałby się pełen litości i wołałby z rozczuleniem: „Biedne rybki! nieszczęśliwe homary”.
Od tej chwili z pewnością o wiele mniej by mówiono nam o Sowietach, o sojuszu z judeotatarami, nie staranoby się nas przekonać, że jest on konieczny, absolutnie niezbędny do szczęścia… do wyzwolenia naszych umysłów. Gdyby Żydzi wiedzieli, że w wojnie chodziło by właśnie o ich juchę, o ich flaki, to od razu odkryliby największe okropności takich sojuszów. Gdyby trzeba było płacić własnym ścierwem, to najbardziej gorliwi ryzykanci, musieliby się zastanowić. I ręczę wam znaleźliby bardzo oryginalne sposoby załatwienia kwestii socjalnej. Żydzi celują w umiejętności wycofywania się w samą porę z przygotowanego przez samych siebie niebezpieczeństwa. To ich specjalność… Zostawiliby Rosjan własnemu losowi w ich barbarzyństwie, w ich mongolskiej ciemnocie. Trąbiliby na wszystkie strony świata, że ci azjaci są istotnie niemożliwi; nieznośni, niechlujni, że pławią się we własnym kale, że nie po winniśmy nigdy pozwolić tym zacharkanym mongoloidom wtrącać się do naszych spraw, że trzeba ich czym prędzej od wylać na złamanie karku. Niech idą do Kirgizów, Mandżurów, Papuasów. Apostołowie kultury nie mówiliby już o nich, lecz o Skandynawii, o cudach norweskich. Studiowanoby szczegółowo zagadnienie współpracy klas, ustroju korporacyjnego. Wcale by już nie wspominano ani o interwencjach, ani o wojnach, ani o zdecydowanym stanowisku. Nastąpiłoby powszechne uspokojenie. Spraszano- by faszystów na przyjacielskie zabawy, ogłaszano by nagrody dla najcnotliwszych kobiet.
Taka sielanka zaczęłaby sięwtedy, kiedy Żydzi, wszyscy Żydzi byliby absolutnie pewni, że oni przede wszystkim, oni pierwsi i od pierwszej salwy, od pierwszego strzału, oni we wszystkich liniach, wszystko żydy, od pierwszego do ostatniego, że nic by tu, absolutnie nic nie pomogły żadne szacherki.
+++
Ponieważ chodzi o podboje i kolonie… to muszę się przyznać, że ja nie znajduję najmniejszej różnicy pomiędzy żydowską armią Bluma i szwabską armią Falkenhayna… Dla mnie to zupełnie to samo… Armia Bluma, masy larw lepkiego robactwa… niemiecka wprawdzie bardziej brutalna, ale nie bardziej drapieżna, tylko te same upokorzenia, ten sam przymus, to samo upodlenie, ten sam wstyd… Żadnej różnicy pomiędzy pokojem żydowskim, a pokojem niemieckim. Wolę jednak w każdym razie pokój niemiecki.
Monsieur Blum może oczywiście liczyć na to, że zdrajcy i szpiedzy francuscy będą mu służyli z takim samym oddaniem, z jakim służyliby Moltke’mu, gdyby zdołał przyjść aż tutaj. Żadnych złudzeń pod tym względem! Ci sami Żydzi, ci sami masoni. Monsieur Blum ma już całkiem ładną armię wojujących parszywców, liczącą około dwóch milionów ludzi, doskonale zdyscyplinowanych i gotowych każdej chwili postawić nas na baczność, nas godnych pożałowania autochtonów, uwięzić nas w naszych norach i czekać na sposobność zrobienia z nas pieczeni, duszonej w sosie à la „Croisade anti-nazi”. Wziąwszy pod uwagę tempo, w jakim nasze żydowskie urzędy naturalizują swoich, siły te, nim rok upłynie, będą podwojone. Wszyscy „Francuzi”, zbiedzy ze wszystkich ghett świata, meteki, odepchnięte przez wszystkie „emigracje”—nade wszystko przez U. S. A. — przybywają do nas ze swą zgnilizną, z wadami, najczęściej „niezdolne do służby wojskowej”, lecz w najwyższym stopniu drapieżne, pełne wymagań, aroganckie, bezczelne, panoszące się, nigdy nienasycone w swych żądaniach, w swej natarczywości i zachłanności na wszystkie posady, na wszystkie nawet najmocniej zawarowane dla innych stanowiska — przykładem wojsko i marynarka. A kto byłby w stanie wystąpić przeciwko tej sforze, tej zgrai?… My przedwojenni Francuzi?… Młodzi, dyszący masonizmem, są ślepi. Czy pozostali jeszcze przy życiu sprzed 1914 r.. słabeusze, których Żydzi uważają oczywiście za najbardziej zużytych z całej przeżartej alkoholem rasy, za zatraceńców godnych najgłębszej pogardy i śmiertelnej nienawiści?…
W pracy dla swego obozu, dla rozwoju swej hordy w zdobytym kraju, Monsieur Blum może liczyć na pomoc naszych kacyków… naszych rodzimych masonów; są mu oni całkowicie oddani, ci chciwi i zarozumiali intryganci. Monsieur Blum trzyma w swych żydowskich rękach wszystkie środki ich egzystencji, wszystkie odznaczenia, jest ich jedyną racją istnienia… Osaczają, ubezwładniają, tresują autochtonów, najlepiej jak tylko mogą, dla dobra swego pana, dla Żyda – zdobywcy… Nic im nie może zarzucić…
Koniec końców, okupacja Bluma, bardziej obłudna, bardziej zamaskowana — jest niewątpliwie bardziej poniżająca, byłaby dla nas okupacja Falkenhayna. Siła mniej niszczy na swej drodze, mniej poniża, mniej zaraża zgnilizną, niż intryga, niż chytrość i podstęp. Kolonizacja „od wewnątrz” jest najbardziej hańbiąca, najbardziej upadlająca ze wszystkich kolonizacji. Kolonizacja żydowskich negrytów jest szczytem wszelkiego moralnego i fizycznego upodlenia.
A poza tym, Falkenhayn ma jeszcze tę dobrą stronę, że nie żądał od Belgów, by się bili za Niemcy. Niemcy sami za siebie prowadzą wojny. (C. d. n.)
==============
Prosto z Mostu Nr51
No comments yet.