WYKLĘCI DZAŁACZE SOLIDARNOŚCI I OPOZYCJI
Część 1
Zamieszczamy nazwiska działaczy Solidarności i grup demokratycznej opozycji i szykanowanych i represjonowanych po sierpniu 1980 roku przez KOR-o Solidarność
LISTA NAZWISK I NAZW GRUP WYKLĘTYCH
1.Skonka Leszek, dr . Były działacz opozycji przed sierpniem 1980 roku Ruch Obrony Praw Człowieka i Obywatela –( ROPCIO)organizator Wolnych Związków Zawodowych – ( WZZ) na Dolnym Śląsku, współorganizator strajków w sierpniu 1980 we Wrocławiu, członek Prezydium Międzyzakładowego Komitetu Strajkowego na Dolnym Śląsku i Międzyzakładowego Komitetu Założycielskiego Regionu Dolnośląskiego NSZZ. Usunięty 19 września 1980 roku ze wszystkich funkcji i ze Związku na polecenie KSS KOR, SB i innych sił działających z ich inicjatywy.
Głosił i przekonywał społeczeństwo do realizacji Umów zawartych między Stroną Rządowa PRL i Międzyzakładowym Komitetem Strajkujących w Gdańsku, Szczecinie i Jastrzębiu Zdroju. W sierpnia 1980 i przestrzegał przed zrywaniem tej Umowy i rezygnowaniu z wdrażani a owych 21 Postulatów strajkujących. Sprzeciwiał się stanowczo upolitycznianiu ruchu pracowniczego, jakim był NSZZ. Przekonywał, że partie o organizacje polityczne i ideologiczne mają inne cele niż ruch związkowy. Pierwsze zabiegają o uczestnictwa w sprawowaniu władzy( zdobycie , utrzymania, poszerzenia jej … ) zaś związki zawodowe wyłącznie na celu mają obronę interesów ludzi pracy. Nie da się stworzyć „partio-związku zawodowego” , czego ostatnim przykładem był i jest partio-związek Solidarność; w rzeczywistości nie był to ani związek zawodowy, ani partia polityczna; związki zawodowe nie nadają się do działania politycznego i rządzenia krajem ( vide Wałęsa, Frasyniuk , Krzaklewski, Mazowiecki, Kaczyńscy…)
Te poglądy i przestrogi wygłaszałem już w czasie prowadzenia szkolenia w czasie strajku na terenie Międzyzakładowego Komitetu Strajkowego delegatów zakładów pracy , a po jego zakończaniu na kursach dla setek organizatorów nowego związku w Komitecie założycielskim NSZZ. Właściwie odbiorcami tych wykładów były tysiące , gdyż ich treść zapisywana była na magnetofonach, odtwarzana przez zakładowe głośniki i wydawana w formie streszczeń i ulotek w zakładach pracy. A oto przykład oceny tych szkoleń przez ich zagorzałego przeciwnika, wówczas aktywisty PZPR, obecnie dyrektora IPN Oddziału Dolnośląskiego prof. Włodzimierza Suleji, w książce wydanej pod pseudonimem Stanisława Stefańskiego pod tytułem: Solidarność na Dolnym Śląsku w 1986 roku. W publikacji tej prof. Włodzimierz Suleja zarzuca mi m.in., „ że byłem przeciwnikiem upolitycznienia nowych związków, pisząc: cyt.-„ Po przekształceniu się MKS w MKZ /…/ Skonka wziął w swoje ręce szkolenie przyszłych działaczy związkowych. On to inaugurował pierwsze spotkanie tego typu 4.09., kiedy nie tylko budynek, ale i plac przed budynkiem okupowany był przez delegatów zakładów, a samo spotkanie odbywać się musiało w kilku turach. On opracował program pierwszych szkoleń podczas których miano analizować treść Porozumienia Gdańskiego, zapoznać się z międzynarodowymi i krajowymi aktami prawnymi gwarantującymi wolność i niezależność związków zawodowych, przedyskutować założenia programowe nowych związków, zastanowić się nad ich strukturą i wreszcie uczyć się zasad skutecznego działania przez pokazywanie typowych błędów popełnianych przez niedoświadczonego działacza społecznego. Nie ulega więc wątpliwości, że sporo tych pożytecznych skądinąd informacji przekazywał swoim słuchaczom. Nieszczęście polegało na tym, że nikt z prezydium (sam byłem członkiem Prezydium przyp. Leszek Skonka) wykładów tych nie kontrolował. Skonka zaś nie poprzestał jedynie na realizowaniu opracowanego przez siebie programu. Niepokoju nie wzbudzały jeszcze zgłaszane przez niego propozycje organizacyjnych rozwiązań, jak choćby pomysł tworzenia wspólnych rad zakładowych z liczbą członków proporcjonalną do liczby członków poszczególnych związków./…/ Zaniepokojenie wzbudzać natomiast powinny próby formułowania diagnoz o charakterze politycznym w odniesieniu do ruchu związkowego, które zaczęły zajmować wykładowcy znacznie więcej czasu aniżeli sprawy organizacyjno-związkowe. Skonka, jak relacjonował dziennikarz „Słowa Polskiego”, czuł się powołany do składania deklaracji, że związki w żadnym przypadku nie są siłą o charakterze politycznym . Nie byłoby w tym nic odkrywczego, gdyby nie dalszy ciąg tego wywodu. Wykładowca twierdził bowiem, że były próby, i być może będą jeszcze w przyszłości – przekształcenia NSZZ w nową siłę o charakterze głównie politycznym. Jest wspólną sprawą robotników – brzmiała konkluzja – dać odpór tym nieodpowiedzialnym i na szczęście nielicznym tendencjom.
Skonka nie operował, tak jak dziennikarz „Słowa” aluzjami. Przekonywał swych słuchaczy, że jedynym wewnętrznym zagrożeniem dla związku są ludzie nasłani doń przez KOR. Nie oszczędzał też władzy, a zwłaszcza tych jej reprezentantów, którzy przeciwni są zaspokajaniu słusznych robotniczych postulatów”./…/ Personalnie swój atak Skonka skoncentrował na dziale informacyjno-wydawniczym oraz Karolu Modzelewskim, którego wejściu do MKZ od początku się sprzeciwiał”./podr. Red)”. Celowo przytoczyłem tak obszerny cytat z książki opracowanej z pozycji wrogiej, korowskiej „Solidarności”, by Czytelnik mógł sam osądzić jak wątpliwe i niesłuszne stawiano mi zarzuty obrzucając mnie zarazem błotem, pomawiając publicznie o współpracę z SB i władzami PZPR. A przecież ja tylko tłumaczyłem nowym działaczom związkowym, że jeśli słusznie odrzuca się kuratelę polityczną PZPR nad związkami zawodowymi, to nie można wprowadzać innej siły politycznej na jej miejsce. Jeśli ruch związkowy ma być wolny, niezależny od PZPR, to nie można go uzależniać od polityków z KSS „KOR” i różnych pseudo religijnych i klerykalnych sił. Wreszcie nieuczciwe i poniżej pasa było uderzenie i przypisywanie mi współpracy z SB, PZPR i władzami. Gdyby to była choć w drobnej części prawda, to musiałbym mieć jakąś korzyść np. eleganckie, wygodne mieszkanie, lukratywne stanowisko zgodne z moimi kwalifikacjami lub w ogóle jakąś pracę, jakieś przywileje, talony i inne wyróżnienia jakimi obdarowuje się osoby miłe władzy . Leszek Skonka – Wrocław; skonka.leszek@gmail.com
Zob. „. Włodzimierz Suleja, ( ps. Stanisław Stefański),
Solidarność na Dolnym Śląsku, Warszawa 1986 wyd. „ Profil” str. 51-52
JAK MORDOWANO PRAWDĘ O POWSTANIU, DZIAŁACZACH I TWÓRCACH “SOLIDARNOŚCI . Szczeciński lider “Solidarności” Stanisław Wądołowski o niszczeniu pamięci o rzeczywistych twórcach “Solidarności ”
Pisze on: ” Dzisiaj tak bardzo mało mówi się o roli sierpniowych strajków w Szczecinie, a przecież to Szczecin w ogromnej mierze przyczynił się do budowy Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego “Solidarność”. ( 1) Byłem przewodniczącym wówczas czteroosobowej delegacji naszego szczecińskiego Komitetu Strajkowego do Gdańska . W Gdańsku postanowiono, że muszą zostać załatwione dwa wspólne dla Gdańska i Szczecina najważniejsze postulaty, tj zapewnienie bezpieczeństwa strajkującym oraz utworzenie Wolnych Związków Zawodowych. My w Szczecinie z tego trudnego zadania wywiązaliśmy się . Propozycja utworzenia Ogólnopolskiego Komitetu Strajkowego doradcy Bronisław Geremek , Tadeusz Mazowiecki, będący wówczas w Gdańsku , odradzili (nam). Dziś jestem przekonany, że wtedy ci doradcy myśleli wyłącznie o sobie, gdyż powstały Komitet wzmocniłby wyłącznie strajkujących. Niestety o tym się teraz nie mówi bo, wszystko przykryła propaganda rządowa Gdańska i Wałęsy. A w naszym Szczecinie ? – Tu utworzono nowy związek NSZZ “Solidarność” z działaczami PZPR , z takimi jak Edward Radziewicz, Longin Komołowski ,. Inni , którzy obecnie kierują środkami masowego przekazu nie byli w pamiętnych dniach w Komitecie Strajkowym. Nie było również naszych posłów, senatorów, prezydenta i wojewody wybranych przez “Solidarność” . zarejestrowaną w 1989 roku. I chyba stąd się bierze brak w studiu telewizyjnym rozmów z autentycznymi przywódcami sierpniowych strajków, twórców Porozumienia i Związku NSZZ “Solidarność” , w którym Szczecinianie wiedli jedną z pierwszoplanowych ról. Wszystko to służy do zamazania autentycznych wydarzeń , wymazania z pamięci osób i zdarzeń ówczesnych sierpniowych gorących dni. By przedstawić inny obraz tym, którzy ponosili i ponoszą największe ofiary i koszty, tj. robotnikom i tej garstce intelektualistów pierwszych doradców NSZZ “Solidarność ” , którzy nie bacząc na własne interesy służą innym. Wśród nas widzimy dr. prof. Andrzeja Tymowskiego, który w ostatnich trudnych chwilach wspierał nasze rozmowy na tematy gospodarcze z rządem . Widzimy również pana mecenasa Władysława Siłę-Nowickiego , niestrudzonego w walce ze złem i bezprawiem. Wtedy do nas nie dotarł , został po drodze zatrzymany przez SB i odesłany do Warszawy . Jest i prof. Romuald Kukułowicz, mój serdeczny przyjaciel , pierwszy doradca “Solidarność” wysłany w czasie strajku do Gdańska przez śp. Kardynała Stefana Wyszyńskiego . I jest jeszcze wielu przyjaciół z tych trudnych sierpniowych strajków . Maria Chmielowska , która notowała wynegocjowane postulaty, W. Juszczak , K. Fiszbejn, T. Małek, J. Corde, Jan Wojtowicz, Józef Wasilewski i wielu innych, bez których nigdy nie moglibyśmy wygrać strajku. Ówczesny sierpień sprzed 10 lat był nadzieją na lepsze wszystkich Polaków , tej nadziei nie odebrała wojna wywołana przez ekipę Wojciecha Jaruzelskiego przeciw narodowi . Prowadzona przez nas walka dała rezultaty . Nadzieję odebrał Lech Wałęsa , którego rękoma doradcy rozbili Niezależny Samorządny Związek Zawodowy “Solidarność”. Do władz dzięki autorytetowi “Solidarności” dostali się ludzie , którzy okrutnie wykorzystali nieświadomość tych , którzy w trudnych pamiętnych dniach ponosili najwyższe koszty. Dziś czują się oszukani, spychani na dno ubóstwa. Ci tzw. działacze “Solidarności” rządzący wraz z komunistami godzą w ludzi oraz pozwalają się bogacić różnym kombinatorom .Sprawiedliwość i demokracja jest tak samo daleko od ludzi jak dawniej (…) Stanisław Wądołowski ( “Sprawy i Ludzie”, miesięcznik, nr 5 (416) – 15 września- 15 października 1990 r).
Także przemilcza się świadomie prawdę o strajkach sierpniowych we Wrocławiu, Wałbrzychu, Jastrzębiu. Dzisiejsi liderzy “Solidarności “najchętniej w ogóle przemilczają sierpień 1980 i okres powstawania Związku i uciekają do okresu stanu wojennego. Czynią to dlatego, że we władzach “S” nie ma w ogóle ludzi tamtego okresu. Po prostu ci, którzy działali w opozycji przedsierpniowej i przygotowywali sierpniowe strajki zostali usunięci z szeregów Związku, gdyż sprzeciwiali się przekształcenia go w partię polityczną. Nie dotyczyło to tylko ludzi związanych z KOR-em i środowiskami związanymi z Kościołem, który czuwał by jego ludzie także załapali się przy przejmowaniu władzy w państwie. Niekiedy wygląda to tragikomicznie , gdy mówi się o przedsierpniowej opozycji , o strajkach ale nie wymienia się ludzi tamtego okresu. Ta postawa obozu AWS powoduje , że społeczeństwo uważa tę grupę ludzi za oszustów, kłamców . A prawda jest np. taka , że w okresie strajków sierpniowych we Wrocławiu strajkujący byli osamotnieni. Wielu ludzi po prostu bało się oficjalnie zbliżyć do strajkujących i wręcz odmawiało wszelkiej pomocy. Odważniejsi najwyżej kibicowali i to ukryci w tłumie.(L.Skonka)
PRAWDA O STRAJKU I POWSTANIU SOLIDARNOSCI NA DOLNYM ŚLĄSKU
(Bogdan Zbijewski, Andrzej Talar, Jerzy Smakowski, Henryk Sularz, „Demokracja Związkowa – Numer Specjalny” Wrocław 1980, .)
STRAJK WE WROCŁAWIU ( Fragment wspomnień Andrzeja Talara)
Tak jak pomniejsza się rolę i znaczenie udziału Szczecińskich strajkujących w sierpniu 1980 roku, tak zupełnie przemilcza się udział w strajkach solidarnościowych innych ośrodków w kraju, w tym ostentacyjnie strajk solidarnościowy z Wybrzeżem, we Wrocławiu. Od tego wydarzenia mija już 32 lata. Ówcześni uczestnicy strajków , którzy wówczas mieli 20 – 30 lat , dziś mają około 50 lat. Dorosły nowe pokolenia które dziś są w podobnym wieku. Ale 32 lata temu albo w ogóle nie było w wielu z nich na świecie , albo były dziećmi lub bardzo młodymi ludźmi. Nie wiedzą co wówczas się działo w kraju. Jak powstawała Solidarność, jak i kto ja tworzył, co z tymi ludźmi się stało po zakończeniu strajków, jak potoczyły się ich dalsze losy, co robili i co robia obecnie? W dniu 21 sierpnia 1980 roku pięć dni przed strajkiem we Wrocławiu został utworzony- z inicjatywy dra Leszka Skonki- Komitet Założycielski Wolnych Związków Zawodowych Dolnego Śląska. Należy tu zaznaczyć, że był to bardzo gorący okres strajkowy w Polsce i tego rodzaju inicjatywy wymagały wiele zdecydowania i zaangażowania. Za tę inicjatywę Leszek Skonka został zatrzymany przez SB i po 17-stu godzinach aresztu przewieziono go do szpitala, a następnie zwolniono.
Komitet liczył kilkanaście osób, zaś trzon jego stanowili: dr Leszek Skonka, inż. Adam Skowroński, Andrzej Talar. Po wybuchu strajków, w miarę rozwoju wydarzeń, aktywizowali się pozostali członkowie Komitetu.
Strajk we Wrocławiu rozpoczęła komunikacja miejska 26 sierpnia. W tym dniu Andrzej Talar z konieczności sam, bo Leszka Skonkę ponownie zatrzymała wrocławska SB- przekonywał około 1000 taksówkarzy o potrzebie podjęcia strajku w imię solidarności. Jeszcze tego samego dnia Leszek Skonka, po zwolnieniu z aresztu zaofiarował swoją pomoc jednemu pierwszych spośród dużych zakładów pracy, które podjęły strajk – ZNTK. Na drugi dzień wspomniany trzon Komitetu zgłosił się w Międzyzakładowym Komitecie Strajkowym oferując pomoc. Dr Skonce powierzono funkcje doradcy ds. organizacji i zabezpieczenia siedziby MKS-u przed prowokacją. Andrzej Talar podjął niezmiernie wówczas potrzebną inicjatywę kontaktów między MKS-em a strajkującymi zakładami.
Inż. Adam Skowroński podjął się roli wszechstronnego łącznika oddając jednocześnie do dyspozycji swój samochód.
Strajk we Wrocławiu, podobnie jak wszędzie, przebiegał w bardzo trudnych warunkach. Przedstawiciele Komitetu Założycielskiego WZZ wkroczyli w sytuację dopiero, co formującego się Prezydium MKS-u. Brak było ludzi zdolnych do kierowania, brak też było wiary w powodzenie rozpoczętego przedsięwzięcia. Na przedstawicieli WZZ spadł ogromny ciężar odpowiedzialności moralnej za tych ludzi. Ich postawa przyczyniła się do tego, że w MKS-ie sytuacja ulegała stopniowej normalizacji. Jednak w strajkujących zakładach było fatalnie. Duża rozwagą i talentem organizacyjnym wykazali się tutaj Andrzej Talar, Stanisław Grześków i Hubert Hanusiak- pełni energii, zapału i wiary w ludzi. Samorzutnie- podyktowała to gorąca potrzeba- ustanowili zespół d/s wyjazdów poza bramę MKS-u. Każda wizyta tego zespołu w zakładach pracy kończyła się apelem o tworzenie Komitetów Założycielskich WZZ.(Wolnych Związków Zawodowych, przyp. Red)
Z końcem strajku zespół ten powiększył się o kilka zaledwie osób. Niewielu decydowało się wtedy na ryzyko zatrzymania przez SB. Prezydium MKS-u, składające się z delegatów strajkujących zakładów powiększało się bardzo szybko. Liczba delegatów świadczyła o ilości strajkujących zakładów. To właśnie spośród delegatów dr Skonka wyłonił, przez szkolenia, ponad siedemdziesięciu aktywistów, którzy przystąpili do WZZ, a po przeszkoleniu, część z nich wróciła do swoich zakładów pracy, aby tworzyć tam Wolne Związki Zawodowe-( jeszcze nie było Porozumienia Gdańskiego). Andrzej Talar – Wrocław-Wałbrzych
No comments yet.